W roku 1135 dymy pożarów spowiły największą duńską wyspę, Zelandię. Płonęły wsie, ludzie ginęli albo byli uprowadzani w niewolę. Została splądrowana sama stolica Danii, Roskilde. Bezlitosnymi łupieżcami byli Słowianie z południowego wybrzeża Bałtyku, najprawdopodobniej Pomorzanie pod wodzą księcia Racibora.
Inscenizacja walk Słowian i Wikingów na Wolinie, XVII Festiwal Slowian i Wikingów
(fot. Eastnews / Marcin Osman)
Rok później ten sam książę, realizując część rozległego planu politycznego swego zwierzchnika, władcy Polski Bolesława Krzywoustego, zdobył port handlowy Konungahela. Miasto to było nie tylko bogate, ale również sławne jako miejsce zjazdów królów skandynawskich i centrum pielgrzymkowe, dysponujące relikwią Krzyża Świętego. W latach wcześniejszych i późniejszych floty piratów słowiańskich systematycznie rabowały wybrzeża duńskie, od Jutlandii po Skanię. Strach przed najeźdźcami był tak wielki, że na sam widok zbliżających się statków mieszkańcy południowej Skandynawii w popłochu uciekali w głąb lądu. Reagowali tak samo, jak Frankowie czy Anglosasi na wieść o zbliżaniu się wikingów. Kiedy zaś w 1153 roku Słowianie ponownie napadli na Zelandię i maszerowali ku Roskilde, nie mieli czego łupić po drodze, gdyż - jak pisał średniowieczny duński kronikarz Saxo Grammaticus - po ich wcześniejszych najazdach wsie tej niegdyś zasobnej wyspy były wyludnione, a pola pozostawały nieobsiane.
Tak przedstawiała się sytuacja w pierwszej połowie XII wieku, czyli w okresie szczytowej potęgi Słowian nadbałtyckich. Jak jednak doszło do tego, że osiągnęli pozycję panów morza?
Wiciędze, władcy Bałtyku
Słowianie przybywali ze wschodu nad Bałtyk falami, w wiekach VI i VII. Stopniowo zajmowali Pomorze oraz Połabie (czyli ziemie między Odrą a Łabą), po czym tworzyli tam liczne państwa plemienne. Na Pomorzu najsilniejsi byli Wolinianie nad Dziwną, Szczecinianie i nieznany z nazwy lud nad Parsętą z ośrodkiem w Kołobrzegu, a na północnym Połabiu - Wieleci związkowi (Lucice), Obodrzyce i Ranowie z wyspy Rugii. Plemiona te toczyły na lądzie i morzu wojny ze wszystkimi sąsiadami - Niemcami, Skandynawami, Polakami. Ich oparciem militarnym były potężne grody, a gospodarczym - porty handlowo-rzemieślnicze, zwane dziś przez naukowców emporiami.
Pierwsze słowiańskie emporia powstały już na początku VIII wieku. Utrzymywały dalekosiężne kontakty kupieckie ze Skandynawią, państwem Franków, Wyspami Brytyjskimi, Rusią, a nawet krajami arabskimi. Owe porty Połabia i Pomorza już w tym wczesnym okresie można uznawać za zalążki miast. Właśnie w nich doszło do przekształcenia starosłowiańskich wiciędzów (co znaczyło "młodzi wojownicy, bohaterowie") w warstwę kupców-piratów, którzy wyruszali za morze na statkach przystosowanych zarówno do walki, jak i przewożenia towarów. Z czasem stali się najbogatszą grupą społeczną w słowiańskich państwach nadmorskich. Stanowili odpowiednik skandynawskich wikingów, których życie także opierało się na wyprawach handlowo-łupieskich.
Od drugiej połowy VIII wieku systematycznie wzrastała rola Słowian w nadbałtyckiej produkcji i wymianie towarów - dzięki archeologii wiemy, że słowiańscy kupcy i rzemieślnicy osiedlali się w portach środkowej Szwecji, Gotlandii, Danii i południowej Norwegii. Poza tym wyspy południowoduńskie, takie jak Lolland, Falster i Mön, zostały w dużej mierze zasiedlone przez przybyszów z południa, którzy aż do połowy XII stulecia odmawiali wspierania władców duńskich w walkach z ludami połabskimi i pomorskimi, co świadczy o ich dużej niezależności. Równocześnie od IX wieku Słowianie atakowali statki i wybrzeża skandynawskie, a swoje stałe bazy pirackie mieli nawet w odległej Skanii. Sława Ranów jako niezrównanych wojowników morza była tak wielka, że Duńczycy zawracali do rodzimych portów, kiedy orientowali się, że w okolicy operują okręty wiciędzów z Rugii. Tak było na przykład w roku 1147, gdy armada duńska pospiesznie wycofała się z wód przybrzeżnych Obodrzyców, kiedy tylko uległa we wstępnym boju znacznie mniej licznej flocie rugijskiej.
Nie mieli się czym chwalić
W wielu sagach skandynawskich, w wierszach skaldów i na kamieniach runicznych zachowały się opisy wypraw wikingów na Europę Zachodnią oraz na Ruś, dlaczego więc te same źródła zachowały tak mało przekazów o najazdach na krainy zamieszkane przez Słowian nadbałtyckich? Czyżby tereny Pomorzan i Połabian nie były atrakcyjne jako potencjalny obszar do złupienia? Ależ były, o czym świadczą znaleziska archeologiczne i przekazy pisane - właśnie tam funkcjonowały najludniejsze i największe miasta strefy bałtyckiej, w których zostały nagromadzone olbrzymie bogactwa: Wolin, Szczecin, Kołobrzeg, Lubeka, Stargard i sporo innych, wcale nie mniej zasobnych. Co więcej, w wielu z nich żyli kupcy i rzemieślnicy skandynawscy, a więc także oni uważali te tereny za interesujące rynki handlowe. Dlatego wniosek może być tylko jeden: mieszkańcy Północy utrwalili ledwie kilka przekazów o swoich przewagach nad Słowianami, gdyż większą ilością poważniejszych zwycięstw nie mogli się pochwalić. Było wręcz odwrotnie - sami najczęściej zbierali cięgi od południowych sąsiadów, tak w walkach morskich, jak lądowych (wyraźnie mówią o tym ówczesne źródła pisane, tak niemieckie, jak i skandynawskie).
Oczywiście, także Skandynawowie dokonywali najazdów na duże porty słowiańskie, jednak dochodziło do nich dość rzadko. W roku 808 król Danii Godfred zdobył Reric, znaczny ośrodek handlowy Obodrzyców, a kupców z niego przeniósł do podlegającej sobie osady Hedeby, która dzięki owej akcji przesiedleńczej szybko wyrosła na największy port kupiecki Danii. Najazd ten rozpoczął epokę kilkudziesięcioletnich wojen Obodrzyców z Duńczykami, w których górą częściej byli Słowianie. Co ciekawe, zmagania te były przedzielane okresowymi przymierzami, kiedy obie strony urządzały wspólne wyprawy na cesarstwo Franków.
Innym przykładem skandynawskiego ataku na wybrzeża słowiańskie jest najazd króla norwesko-duńskiego Magnusa na największe miasto nad Bałtykiem, Wolin, w roku 1043. Nawet jednak ta przygotowana z rozmachem wyprawa nie pozostała bez bolesnej reprymendy. Magnus nawet nie zdążył wrócić z łupami do domu - jeszcze na morzu dopadły go okręty sprzymierzonych plemion słowiańskich, po czym pokonały i przepędziły najeźdźców. I nie dość na tym - tego samego roku w ramach zemsty liczne oddziały Obodrzyców, Wieletów i zapewne Pomorzan uderzyły w kilku kontyngentach na Danię: jeden spustoszył wybrzeża wysp, drugi pomaszerował lądem w głąb Jutlandii, aby dotrzeć do miasta Ribe, a trzeci opłynął Danię ze wschodu na zachód, paląc i niszcząc wszystkie osiedla (między innymi miasto Aarhus), na które natrafił.
Kierunek: Dania
Spektakularna wyprawa na Danię w roku 1043 była tylko jedną z wielu, które od IX do XII wieku systematycznie wyruszały na Północ, by rabować skandynawskie wybrzeża, uprowadzać ludzi i łupić ośrodki handlowe. Przykładowo na przełomie stuleci X i XI - czyli w okresie, kiedy zachodni Bałtyk nie był jeszcze w tak dużym stopniu opanowany przez wiciędzów słowiańskich jak sto lat później - doszło do długotrwałych wojen Obodrzyców z Duńczykami. Ci pierwsi działali w przymierzu ze Szwecją, a zapewne także z Polską Bolesława Chrobrego. Choć szczegóły tych zmagań są słabo znane, wiadomo, że około 990 roku Słowianie zdobyli bogaty port Hedeby, a króla Danii Swena Widłobrodego zmusili do ucieczki z kraju. Kiedy po paru latach wrócił i odbudował swoją pozycję, znów doszło do walk z Obodrzycami, którzy na początku XI wieku ponownie pokonali Swena i spustoszyli południową część jego państwa.
W XI stuleciu Obodrzyce prowadzili aż kilka dużych wojen z Danią. W toku jednej z nich książę słowiański Błus pokonał w 1066 roku siły północnych sąsiadów, po czym tak doszczętnie złupił i spalił Hedeby, że miasto nie zostało już odbudowane ani zasiedlone. Za czasów Błusa i jego następcy Kruta wojska obodrzyckie najeżdżały również tereny północnoniemieckie, pustosząc między innymi saski Hamburg. Ten duży port kupiecki nigdy nie miał szczęścia do Słowian - już w IX wieku został aż dwukrotnie zdobyty przez Obodrzyców i sprzymierzonych z nimi wikingów duńskich, co w 845 roku zmusiło miejscowego arcybiskupa do przeniesienia swej stolicy metropolitalnej do Bremy.
Czas łupieżców i łowców niewolników
Największe nasilenie najazdów słowiańskich na Danię i niektóre inne ziemie skandynawskie przypadło na drugą połowę XI i pierwszą połowę XII wieku. Właśnie wtedy ludy połabskie i pomorskie zyskały na Bałtyku znaczącą przewagę militarną nad mieszkańcami Północy. Szczególnie złą sławą "pogańskich piratów" cieszyli się Ranowie, Obodrzyce z miasta Stargard i pobliskiej wyspy Wębrzy oraz mieszkańcy Wolina i Szczecina. Gdy zaś w latach 20. XII stulecia Pomorze Zachodnie i Zaodrzańskie zostało zjednoczone przez władców Kołobrzegu (pozostających pod zwierzchnictwem Bolesława Krzywoustego), jeszcze wzmocniła się pozycja Pomorzan, a wspomniany już książę Racibor przez dwa dziesięciolecia pozostawał niekwestionowanym hegemonem obszaru zachodniobałtyckiego.
Aż do połowy XII wieku Słowianie bezkarnie najeżdżali i łupili północnych sąsiadów. Niektórzy władcy duńscy próbowali się im przeciwstawiać, ale nie na wiele się to zdawało, skoro na przykład w roku 1135 cała flota króla Eryka Godnego Pamięci uciekła na sam widok zgromadzonych naprzeciw niej okrętów wiciędzów pomorskich.
Autor: Artur Szrejter
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz