Jednym z najbardziej zatartych działów dawnej demonologii ludowej była już w XIX w. wiara w tzw. boginki. Dziewiętnastowieczni badacze tradycyjnej kultury ludowej zapisując o nich wzmianki podawali tak różne informacje, że na ich podstawie trudno jest odtworzyć ten dział tradycyjnej demonologii. Istoty demoniczne typu boginek mieszane też były z różnymi istotami demonicznymi wodnymi, leśnymi czy też polnymi. Jedne wierzenia nakładały się na drugie. Powstała więc w tym zakresie dziwna mieszanina wątków, którą dziś, gdy wierzenia te zupełnie już zanikły, trudno jest rozwiązać.
Wyobrażenie Mamuny
Źródło: niewiarygodne.pl
Otóż nie tylko na ziemiach polskich, ale także wśród pozostałych ludów słowiańskich, a także i wielu innych z nimi graniczących, szeroko rozpowszechnione były wierzenia w istoty demoniczne szkodzące położnicom oraz zamieniające niemowlęta. Być może podane powyżej w rozdziale o zmorach i nocnicach dość niejasne informacje z trzynastowiecznego podręcznika dla spowiedników, tzw. "Katalogu magii" brata Rudolfa z Rud Raciborskich na Śląsku, o "faunach", czyli leśnych babach, które wiązałbym z nocnicami, odnoszą się właśnie do tego typu istot demonicznych szkodzących położnicom. Jak to już jednak było wspomniane znaczenie tego bardzo ciekawego trzynastowiecznego źródła dla stosunków polskich poważnie jest kwestionowane. Dlatego też ograniczyć się tu trzeba tylko do przypuszczeń.
Również i niektórzy z autorów z XVII, XVIII czy nawet pierwszej połowy XIX w. podawali wiadomości o wierzeniach ludowych związanych z istotami demonicznymi szkodzącymi położnicom oraz zamieniającym niemowlęta. Informacje ich były jednak mało precyzyjne, niekiedy wprost błędne. Myliły one te istoty z zupełnie innymi, co być może spowodowane było, że na tym właśnie odcinku wierzeń demonologicznych już w tamtych stuleciach panował pewien chaos i jedne nazwy były wypierane przez drugie.
Również w świetle badań ludoznawczych wyraźnie widać, że nazwy istot demonicznych szkodzących położnicom oraz zamieniających niemowlęta były na poszczególnych obszarach ziem polskich dość różne. Tak samo jak różne były ich cechy zewnętrzne.
Najczęściej te istoty demoniczne zamieniające niemowlęta nazywane były przez lud boginkami, lub bogienkami, płaczkami, mamunaml. Sama nazwa "mamuna" wzbudza wiele kontrowersji. Istnieje szereg teorii na ten temat. Wywodzi się tę nazwę ze słów hebrajskich bądź niemieckich, od imienia jednego z średniowiecznych diabłów (Mamona), od słów "mamić, mamidło". Na niektórych obszarach (np. na Mazowszu) pojawiała się jeszcze nazwa sibiele. Na Podhalu znana była nazwa dziwożony. W wielu okolicach lud wierzył, że szkodziły położnicom i zamieniały niemowlęta złe duchy, diablice lub czarownice. Naturalnie są to echa wpływów kościoła z okresu kotrreformacji, kiedy to wszystkie istoty demoniczne z wierzeń ludowych starano się podciągać do chrześcijańskiego schematu diabłów i ich wspólniczek czarownic. Na Pomorzu, w północnej Wielkopolsce, a częściowo również i na Kujawach, wierzono, że ludzkie niemowlęta zamieniają krasnoludki. Na Suwalszczyźnie i w Sejneńskim zamiany dzieci dokonywały niekiedy bliżej nieokreślone istoty zwane ławmami. Nazwa ta być może wywodziła się od litewskiego odpowiednika rusałki, łauny, która również porywała dzieci.
Topielec w uściskach Dziwożony
Jacek Malczewski (cykl Rusałki) (cykl Rusałki) – 1888. Olej na płótnie. 40,5 x 96,5 cm.
Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków
Brak wyraźnie ustalonych schematów wierzeń ludowych powodował, że w wielu wsiach utalentowani narratorzy w tym właśnie zakresie puszczali cugle fantazji i od siebie dodawali wiele najzupełniej nowych szczegółów. Niekiedy więc w dwóch sąsiadujących ze sobą wsiach usłyszeć można zupełnie odmienne informacje na temat tych demonicznych istot.
Informacje dotyczące wyglądu boginek lub mamun były zwykle mało konkretne. Przeważnie jakoby miały one postać ludzką, chociaż niekiedy były to pół-kobiety, pół-zwierzęta, a więc np. kobiety o psich nogach itp. Najczęściej odznaczały się one wyjątkową szpetotą. Były to chude baby, nadzwyczaj silnie owłosione na całym ciele, posiadające długie, zwisające piersi, które niekiedy zarzucały sobie na ramiona lub plecy. Zdarzało się jednak usłyszeć, ale raczej dość rzadko, że boginki były to młode dziewczyny o nieprzeciętnej urodzie. Być może jednak te ostatnie informacje powstały na skutek lektury popularnej literatury, która niekiedy w ten sposób przedstawiała istoty zwane boginkami, nie mające jednak nic wspólnego z boginkami z ludowych wierzeń demonologicznych. Prawdopodobnie również na skutek późniejszych nawarstwień pojawiły się informacje, że dzieci zamieniały małpy, lub, że boginki miały postać małp.
W wierzeniach ludowych boginki zamieszkiwały najczęściej nadbrzeżne zarośla. Na brzegu rzeki lub strumienia prały one swe odzienie. Dziwne odgłosy, które się niekiedy dawały słyszeć nocą znad brzegu tłumaczono uderzaniem przez boginki kijankami. W wierzeniach niektórych okolic należało się wystrzegać tych miejsc, w których boginki prały swe sukienki, gdyż człowiek który by im przeszkodził w praniu mógł zostać zabity kijankami.
Czasami boginki zamieszkiwały również lasy, krzaki lub nawet niewidoczne dla ludzkiego oka przebywały w pobliżu wsi.
Niekiedy znów boginki, przebywające w zaroślach nad brzegiem rzeki lub strumienia, czy też w lesie, wydawały dziwne odgłosy podobne do płaczu ludzkiego. Podobno płakały nad smutnym losem, jaki czekał ich dzieci. Opowiadano też, że płakały żałując za popełnione grzechy, które skazywały ich na pokutowanie w tej postaci aż do końca świata.
Boginka
Źródło: http://my-fantasy-world.bloog.pl/
Postać boginek rozpowszechniona była w demonologii ludowej na terenie całej Polski. Odnosi się jednak wrażenie, statystycznie jest to jednak niemożliwe przedstawić, że w wierzeniach ludowych boginki i mamuny odgrywały znacznie większą rolę no obszarze Małopolski oraz terenach dawnego województwa sieradzkiego i ziemi wieluńskiej niż ziemiach północnych.
Informacje na temat rodowodu boginek i mamun były również przeważnie mało konkretne. Niekiedy podawano, że były one duszami pokutujących kobiet, dziewczyn, które dokonały poronienia lub zabiły swe dzieci, samobójczyń, krzywoprzysiężnic, położnic, które zmarły przy połogu, dziewcząt, które zmarły w czasie "ogłoszenia", a więc między zapowiedziami a ślubem, starych panien, czarownic, a nawet akuszerek. W niektórych wsiach spotkać się można było nawet z informacjami, że boginki powstawały z wiatru itp.
Ponieważ boginki i mamuny były istotami rodzaju żeńskiego mogło się nasuwać pytanie, kim byli ojcowie ich dzieci. Według jednak informacji były to bliżej nieznane istoty demoniczne rodzaju męskiego, nigdy nie pokazujące się ludziom, to znów złośliwe istoty demoniczne tzw. "bogincorze" (np. na Podhalu), diabły, mężczyźni, którzy połakomili się na ich dość wątpliwe wdzięki. A nawet według niektórych informatorów zapłodnione one były przez wiatr.
Boginki i mamuny przebywały najchętniej nad rzekami. Zarówno w nocy, jak i we dnie prały tam swą odzież, waląc w nią kijankami tak głośno, że echo rozchodziło się daleko. Niekiedy płoszyły bydło, które przestraszone uciekało z pastwiska. Również wyprowadzały ludzi na bezdroża.
Boginki z wyraźną nienawiścią odnosiły się do ciężarnych kobiet. Niekiedy nocą wślizgiwały się do wiejskich chałup i dręczyły śpiące ciężarne niewiasty. Wchodziły tu co prawda w zakres działania zmór. Wiejskie jednak wierzenia demonologiczne nie przeprowadzały w tym zakresie ścisłego przedziału.
Boginki jednak najbardziej były groźne dlatego, że zamieniały dzieci. Przeważnie ofiarą ich padały niemowlęta jeszcze nie ochrzczone. Różne były sposoby porwania. Przeważnie korzystając z nieuwagi matek, mamuny zabierały im niemowlęta, podrzucając swoje. Do dziś dnia jeszcze w środowisku wiejskim usłyszeć można od najstarszych informatorów opowiadania o sposobach zamieniania dzieci. Oto jak dokonywały tego mamuny z Radomszczańskiego według badań dokonanych przez Wandę Drozdowską. Zdarzało się więc, że mamuny potrafiły zamienić dziecko jeszcze w łonie matki. W tym też celu zakradały się nocą do izby, w której spała ciężarna niewiasta i podczas snu wyciągały z jej łona nie urodzone jeszcze dziecko, a na jego miejsce wkładały swoje. Dość często mamuny przebywały stale przy domu położnicy, aby w odpowiedniej chwili dokonać zamiany. W tym celu starały się pod jakimś zmyślonym powodem wywołać z izby matkę nowo narodzonego dziecka. Niekiedy znów kusiły ją śpiewem i muzyką, czy też fałszywymi odgłosami zabawy i tańca dochodzącymi jakoby z karczmy, aby wstała z łóżka i wyszła choć przed sień popatrzeć na bawiących się. Najczęściej jednak mamuny wykorzystywały moment, gdy matka wraz z małym dzieckiem udawała się w pole. Zajęta np. pieleniem kładła dziecko na miedzy, a wtedy korzystając z jej nieuwagi boginki dokonywały zamiany.
Boginka w dziewannach
Jacek Malczewski (cykl Rusałki) 1888. Olej na płótnie. 45,5 x 96,5 cm.
Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków
Niekiedy jednak mamuny nawet siłą próbowały zamienić niemowlę. Według opowiadań z terenu Radomszczańskiego, zapisanych przez Wandę Drozdowską, w początkach bieżącego stulecia we wsi Ciężkowice, przy położnicy, aby chronić dziecko przed złymi mocami, spała jej młodsza siostra. l oto pewnej nocy obydwie niewiasty obudziły się i spostrzegły w izbie nieznaną kobietę, która próbowała wyrwać im z rąk dziecko. Przerażona matka i ciotka krzykiem próbowały wezwać pomoc. Mamuna jednak spowodowała, że wszyscy domownicy tak mocno spali, że nie słyszeli zupełnie ich wołania. A tymczasem mamuna bijąc i drapiąc obydwie niewiasty próbowała siłą porwać dziecko. Jednak zarówno matka, jak i ciotka, mocno trzymały niemowlę, a jednocześnie poczęły się modlić. Nie wiadomo, czy to energiczna obrona obudzonych kobiet, czy też słowa groźnej dla istot demonicznych modlitwy, spowodowały, że mamuna zrezygnowała ze swych zamiarów i znikła. A rodzice obawiając się dalszych prób porwania przyśpieszyli chrzest dziecka.
A oto opowiadanie o zamienianiu dzieci przez mamuny zanotowane przez Leonarda Pełkę w Zambrzycach koło Lublina. Dwie kobiety poszły do lasu na jagody, zabierając ze sobą nie ochrzczone jeszcze dzieci, które położyły pod drzewem. Po powrocie do domu stwierdziły, że zostały zamienione. Za radą księdza położyły je na gnoju i poczęły mocno bić rózgami. Bite dzieci boginki głośno krzyczały. Posłyszawszy krzyk boginka odniosła porwane dzieci i rzucając je na gnój zawołała do matek "na, na" i zabrawszy swoje oddaliła się.
W Obrytem w Białej Puszczy Kurpiowskiej słyszałem następującej treści opowiadanie, jakoby autentyczne. Młoda matka mająca w domu jeszcze nie ochrzczone dziecko mimo zaleceń teściowej, aby się nie ważyła otwierać okna, któregoś dnia otworzyła lufcik i na chwilę wyszła z izby do sieni. Przywołał ją z powrotem straszliwy krzyk dziecka. Wpadła do izby i zobaczyła jak jakaś obrzydliwa niewielka istota, ubrana w brudne szmaty, próbowała porwać jej dziecko, a na jego miejsce podrzucić inne. Dzięki energicznej interwencji matki nie udało się to i dziecko pozostało w domu. Kobieta zapomniała już o tym wypadku, gdy w kilka dni później w chałupie pojawiła się maleńkiego wzrostu obrzydliwa żebraczka o pomarszczonej twarzy z workiem na plecach. Poprosiła ona o kawałek chleba. Gdy młoda kobieta na chwilę wyszła do komory, by ukroić kromkę chleba, znów usłyszała przerażający krzyk dziecka. Gdy wbiegła do izby było już za późno. Domniemana żebraczka wyrzuciła z worka swoje niemowlę, a na jego miejsce włożywszy ludzkie poczęła uciekać. Młoda kobieta wybiegła za nią z krzykiem. Akurat w tym momencie wracał z pola od pracy przy żniwach jej mąż z kosą na ramieniu. Domyśliwszy się z krzyku żony, o co chodzi, ciął uciekającą kosą po nogach. Ta puściła worek, w którym znajdowało się dziecko i kulejąc uciekała dalej, ze zranionej nogi ciekła jej jednak zamiast krwi jakaś maź podobna do smoły. Nazajutrz w chałupie zjawiła się już inna pokraczna istota prosząc o oddanie pozostawionego w izbie dziecka jej kumy. Kobieta oddała je dopiero wtedy, gdy otrzymała zapewnienie, że nikt więcej nie będzie próbował zamienić jej własnego dziecka.
Diablica
Źródło: ladybird1510.bloog.pl
O najbardziej jednak bezczelnym porwaniu dziecka, dokonanym zresztą nie przez boginkę lub mamunę, ale przez wchodzącą w ich kompetencje diablicę ("satanicę") opowiadał mi informator z Lipska nad Biebrzą na Podlasiu. O wypadku tym, który zdarzył się w pewnej wsi pod Sztabinem, słyszał od swego dziadka, a więc miał on miejsce, gdzieś jakoby około 1860 r. Chrzestni rodzice wraz z całym orszakiem wieźli niemowlę do chrztu do kościoła w Sztabinie. Nagle na drodze wytworzył się jakiś tuman kurzu, tak że na pół łokcia nic nie można było spostrzec. Gdy ów tuman spadł, z przerażeniem zobaczyli jak "satanica" ucieka z porwanym dzieckiem zostawiwszy swoje na jego miejscu. Pogoń za "satanicą" nie dała żadnych rezultatów. Rodzice chrzestni zawieźli jednak małego diabełka do kościoła w Sztabinie. Ksiądz nakazał polewać go święconą wodą. Diabełek wydzierał się w niesamowity sposób, jakby polewany był ukropem. Wreszcie zjawiła się diablica odnosząc porwane dziecko i prosząc, aby nie męczono jej własnego. Różne były wierzenia dotyczące momentu, do którego groziło dziecku porwanie go przez boginki. Najczęściej uważano, że kradzieży dokonują one zaraz po urodzeniu, albo przed chrztem czy też tzw. wywodem. W wielu jednak okolicach spotkać się można z opowiadaniem o zamienianiu dziecka już ochrzczonego. W 1936 r. opowiadano mi w Gnojnie pod Pułtuskiem, że pewna kobieta zabrała w pole doskonale rozwinięte czteroletnie dziecko. Sama zajęta była pracą, a dziecko bawiło się na miedzy. Po powrocie do domu przekonała się jednak, że dziecko zostało zamienione. Przestało mówić, wydawało tylko jakieś dziwne dźwięki, nie chciało podnosić się z pościeli. Również zmieniło się na twarzy, jakby wychudło i sczerniało. Przy pomocy niezawodnego środka, jakim było bicie zamienionego dziecka na gnoju starano się zmusić jego matkę do oddania skradzionego. Mimo jednak energicznego bicia nie udało się doprowadzić do zwrotu własnego dziecka. Odmienione zaś po kilku dniach umarło. Można przypuszczać, że jakaś nagła choroba spowodowała zmiany w sposobie zachowania się dziecka i jego wyglądzie. A energiczne bicie przyspieszyło jego śmierć.
W tradycyjnym środowisku wiejskim długo utrzymywała się głęboka wiara w to, że dziecko ludzkie może być zamienione na dziecko boginki lub mamuny. Wszelkiego rodzaju wypadki nienormalnego rozwoju dziecka wytłumaczyć było można tym, że nie jest to dziecko własne, ale zamienione, tzw. odmieniec.
Odmieniec, zwany też odmienkiem, podrzucem lub płonkiem, bobakiem, bobem (te ostatnio nazwy miały jednak przeważnie inne znaczenie), nie ruszał się zupełnie z kołyski, mało mówił i prawie nic nie jadł. Wierzono jednak, że gdy podrzuc zostaje w chałupie sam, wyskakuje z kołyski, gotuje sobie jedzenie, a jeśli znajdzie wódkę, to nieźle sobie popije. Spotykałem osoby, które rzekomo na własne oczy widziały ucztującego podrzuca. Śmierć niedorozwiniętego dziecka tłumaczono tym, że potomstwo mamuny nigdy nie chowa się dobrze wśród ludzi i szybko umiera. Jeśli nawet dziecko to pożyło dłużej, to i tak zostawało głuptakiem (niekiedy sądzono, że tylko udawało głuptaka).
W każdej niemal okolicy znane były ludowe opowiadania o odmieńcach. Przeważnie dziecko boginki było uosobieniem chytrości i złośliwości. Nienawidziło ono ludzi. W każdy możliwy sposób starało się ono szkodzić członkom swej przybranej rodziny. W Bobrownikach koło Działoszyna nad górną Wartą słyszałem jakoby autentyczne opowiadanie o tym, jak pewna gospodyni nie zauważyła dokonanej zamiany i w dalszym ciągu chowała odmieńca jako swoje własne dziecko. Tymczasem odmieniec rozwijał się zupełnie inaczej niż inne dzieci. Rosła mu olbrzymia głowa, pokryta rzadkimi, twardymi włosami. Dziecko było ustawicznie ponure, nie wydawało żadnego głosu. Jednocześnie wszyscy domownicy poczęli odczuwać straszliwe bóle żołądka, mdłości itp. Pewnej nocy gospodyni, która źle się czując nie spała, ze zdziwieniem zauważyła, jak dziecko to wstało ze swego posłania, poszło do komory, wskoczyło na belkę i zdjęło położone tam pudełeczko z trucizną na szczury. Ułamało kawałek tabletki i wrzuciło go do stojącej dzieży z mlekiem. Gospodyni zrozumiała, że w ten sposób mały odmieniec truł systematycznie całą rodzinę i niechybnie doprowadziłby ją do śmierci. Po naradzie z mężem postanowiła utopić odmieńca. Podsłuchawszy widać rozmowę dziecko z wielką głową, poprzednio nic nie mówiąc, odezwało się nagle ludzkim językiem i zaproponowało, że w zamian za darowanie mu życia doprowadzi swych przybranych rodziców do wielkiego majątku. Istotnie od tej pory wychodził co wieczór z chałupy i po pewnym czasie wracał przynosząc w ręku po kilkadziesiąt rubli. Tymczasem po całej wsi rozchodziły się pogłoski o tajemniczym złodzieju, który wykradał najlepiej schowane pieniądze. Przybrani rodzice domyślali się, skąd pochodzą przynoszone pieniądze, ale przez chciwość udawali, że nie wiedzą. Zadowoleni z odmieńca codziennie kupowali mu butelkę wódki, którą on wypijał jednym haustem. Dopiero, gdy odmieniec okradł rodzoną siostrę gospodyni, rozzłoszczona przetrzepała mu skórę. Dziecko pokazało wówczas swej przybranej matce język długi na 2 łokcie i wybiegło z chałupy. Po jego ucieczce okazało się, że otrzymane pieniądze, których suma doszła już do kilkudziesięciu tysięcy rubli, przemieniły się w psie g....
W Konopnicy w Wieluńskiem opowiadano mi o odmieńcu, który pozornie był kompletnym głuptakiem i nie ruszał się zupełnie z posłania. Bardzo źle traktowany przez przybranych rodziców pewnego razu przemówił do nich ludzkim głosem i w zamian za dobre traktowanie obiecał doprowadzić do wielkiego majątku. Podawał im odpowiednie numery, które wygrywały na loterii, aby mogli w ten sposób zdobyć, jak najwięcej pieniędzy. Istotnie dzięki pomocy odmieńca doszli oni do olbrzymiej fortuny. Skrupulatnie też wypełniali wszelkie żądania odmieńca, który np. domagał się, aby mu gotowali żaby w ryżu z rodzynkami i inne jeszcze bardziej dziwaczne potrawy. Gdy jednak raz gospodyni odmówiła mu sporządzenia potrawy ze smażonych żmij, obrażony odmieniec zeskoczył z posłania, wybiegł z chałupy i więcej się nie pojawił. A tymczasem w miejscu, gdzie leżały wygrane na loterii pieniądze, gospodarze znaleźli tylko pokrojone w tym samym formacie kawałki czystego papieru. Realia tego opowiadania, a więc loteria, ryż, rodzynki, wskazują na jego bardzo młody rodowód. Można jednak wysunąć przypuszczenie, że przez unowocześnienie realiów, zmieniony został stary wariant ludowej opowieści z morałem, że uzyskane dzięki pomocy odmieńca pieniądze nie przyniosą ludziom żadnej korzyści.
Leonard Pełka badając demonologię dawnego województwa lubelskiego i rzeszowskiego próbował statystycznie podać charakterystyczne cechy wyglądu zamienionego niemowlęcia według opinii informatorów. Otóż według 23,2% informatorów wyróżniało się ono wielką głową, według 12,0% bardzo drobną budową, według 10,4% brzydotą, według 8,0% było "inne" niż pozostałe dzieci, według 7,2% posiadało brzydką twarz, według 7,2% przypominało potworka, według 6,4% posiadało owłosione ciało, według 6,4% posiadało nadmiernie wielki brzuch, według 4,0% było kalekie, według 2,4% było wyjątkowo chude, według 2,4% skrzeczało zamiast płakać, według 0,8% miało nienaturalnie małą głowę, według 0,8% miało brodę i pazury, według 0,8% posiadało zęby, według 0,8% nie chodziło, według 0,8% posiadało bardzo ciemną cerę, według zaś 6,4% nie posiadało wyróżniających się cech wyglądu. Tenże sam autor przeprowadził zestawienie statystyczne charakterystycznych sposobów zachowywania się i cech zewnętrznych odmienionego niemowlęcia w świetle opinii informatorów. Otóż według 35,0% było ono krzykliwe i płaczliwe, według 22,0% dużo jadło, według 15,2% było złośliwe wobec otoczenia, według 3,6% nie chciało spać, według 0,9% nie chciało jeść, według 0,9% bało się matki. Według natomiast 22,4% informatorów nie wyróżniało się żadną z tych cech.
Boginka
Źródło: nikaa04011.blog.interia.pl
Naturalnie cechy, o jakie podejrzewano odmieńców były bardzo różne i każdy pozornie nienormalny przejaw, jak np. zbyt dużego lub zbyt małego apetytu, czy jakichś odmiennych cech zewnętrznych, mógł nasuwać rodzinie podejrzenie, że ich własne dziecko zostało zamienione przez boginkę lub mamunę. Los wiejskiego dziecka, które zostało uznane, że jest odmieńcem, był przesądzony. Traktowano go bardzo źle, głodowano, bito. Według opinii całego szeregu lekarzy czy też autorów zajmujących się stanem zdrowotnym dawnej wsi, olbrzymia liczba dzieci, które posądzone zostały o to, że są odmieńcami, złym traktowaniem doprowadzona została przez otoczenie do śmierci. Prawdopodobnie gdybyśmy byli w stanie zsumować wszystkie śmiertelne ofiary wierzeń demonologicznych na terenie Polski to około 80-90% przypadłoby na te dzieci biedne, które były posądzone, że są odmieńcami. Ginęły one w sposób znacznie mniej efektowny niż spalone na stosie albo zatłuczone kijami na śmierć domniemane czarownice, ale wypadki doprowadzenia do śmierci biednych odmieńców były do ostatnich niemal czasów nadzwyczaj liczne.
Groźna w mniemaniu ludzi dawnych czasów działalność boiginek i mamun, szkodzących położnicom i zamieniających niemowlęta, zmuszała do akcji obronnych. Ze zrozumiałych przyczyn korzystano w takich celach z działalności o charakterze magiczno-religijnym. Zalecenia więc w stosunku do kobiet będących w poważnym stanie były bardzo różne. Jeśli chodzi o zalecenia typu magicznego to w celu niedopuszczenia do siebie boginek należało stale nosić kawałek ostrego żelaza, szpilkę lub agrafkę wpiętą w odzież. Nawet podczas snu brzemienna kobieta powinna mieć wpiętą w koszulę agrafkę lub szpilkę. Zalecano również stale nosić przy sobie jakąś rzecz w kolorze czerwonym, czy też znaczoną czerwoną nicią, wkładać stale tylko wełnianą spódnicę, lub kaftan. Niekiedy znów osobiste rzeczy brzemiennej kobiety powinny być okadzone dymem pewnych ziół. A wreszcie wiele było jeszcze innych, mających zresztą zaledwie lokalny charakter magicznych pouczeń mających ustrzec młode matki od zbliżenia się do nich boginek.
Istniały wreszcie różne zalecenia typu religijnego, mające uniemożliwić zbliżenie boginek do kobiet będących w ciąży. Należało więc odmawiać codzienne pacierze z wyjątkową żarliwością, zwiększyć ich liczbę o 2 lub 3 razy. Skuteczne też było jakoby wymawianie przy każdej okazji zarówno w dzień, jak i w nocy, imienia Matki Boskiej. Należało również nosić krzyżyki, medaliki, szkaplerzyki, niekiedy nawet w specjalny sposób, a więc przyszyte do koszuli igłą umoczoną w święconej wodzie itp.
Również w czasie połogu zalecane było wykonywanie różnych czynności o charakterze magiczno-religijnym mających na celu odpędzenie niebezpiecznych boginek. Należało więc przy głowie rodzącej kobiety położyć jakieś ostre żelazo, np. nóż, wpiąć jej do koszuli agrafkę, zawiesić nad łóżkiem lub położyć przy łóżku zasuszone święcone ziele, zawiesić na drzwiach i oknach medaliki lub postawić święconą kredą znaki krzyża, a znajdujące się blisko położnicy osoby powinny śpiewać pobożne pieśni itp.
A wreszcie bardzo różne były sposoby, przy pomocy których należało strzec nowo narodzonego niemowlęcia przed zamianą. Najbardziej rozpowszechnionym magicznym sposobem było zawiązanie na rączce dziecka czerwonej wstążeczki, lub tasiemki. Na głowę niemowlęcia należało założyć czerwoną czapeczkę. Również trzeba było chronić twarz dziecka od światła księżyca. Nie należało ani na chwilę pozostawiać go bez opieki. Matka nie mogła po zachodzie słońca wychodzić z domu. W trakcie snu nie wolno się było matce odwrócić tyłem do dziecka. Nie należało prać pieluszek po zachodzie słońca. Pieluszki powinny być prane w wodzie nabieranej ze studni o wschodzie słońca itp. Z religijnych zaleceń stosowane były takie, jak np. zawieszanie dziecku na szyi krzyżyka lub medalika; zawiązywanie mu medalika na rączce; noszenie stale przez matkę medalika, krzyżyka, szkaplerza, różańca; odmawiania nad dzieckiem specjalnych modlitw; częste kadzenie w izbie, w której przebywał noworodek poświęconych ziół; zawieszanie obok miejsca, gdzie leżało niemowlę, poświęconych ziół; powierzenie niemowlęcia specjalnej opiece patrona, którego imię miał nosić; proszenie Matki Boskiej, aby strzegła dziecko przed zamienianiem itp.
Boginka
Źródło: dreamworld1.blog.interia.pl
O ile jednak zamiana została dokonana, to należało z całych sił bić odmieńca. Płacz dziecka powodował przybycie boginki, która oddawała porwane, a zabierała swoje. Zachowało się wiele opowiadań ludowych, jak to płacz bitego podrzuca sprowadził boginkę, mamunę lub diablicę, która odnosiła porwane niemowlę i zabierała swoje. Niekiedy sam diabeł wpadał do izby oknem lub kominem, by dokonać zamiany. Zwrócone dziecko przeważnie źle się chowało i niedługo umierało. Zdarzały się jednak jakoby wypadki, że zwrócone przez boginkę dziecko, tzw. niekiedy zwrotek, chorował przez długi czas, następnie jednak wyrastał na wyjątkowo mądrego i umiejącego sobie dawać radę w życiu człowieka. Oto podczas krótkiego pobytu u boginek nabył on "wielkiego rozumu", z którym jako dziecko nie zdradzał się, a który później w należyty sposób potrafił wykorzystać. Zwrotka, którego dusza być może zarażona została "pogaństwem" najlepiej należało skierować na drogę duchowną.
O pewnym księdzu z Pułtuska, jeszcze w końcu XIX w., parafianie po cichu opowiadali, że był "zwrotkiem". Oburzony tym kapłan w czasie kazania bardzo ostro skarcił plotkarzy i próbował wykazać bezzasadność tego rodzaju poglądów. Nie na wiele się to przydało. Plotki o nim krążyły nadal i jakoby w znacznym stopniu przyczyniły się do tego, że przeniósł się on do innej miejscowości. O pewnym dość radykalnym działaczu politycznym z terenu wschodniego Mazowsza z lat międzywojennych jego przeciwnicy polityczni rozpuszczali pogłoski, że był "zwrotkiem", a jego radykalne poglądy, rażące dewocyjnie ustawionych przeciwników, tłumaczono edukacją, jaką nabył w otoczeniu, w którym przebywał po porwaniu. Naturalnie większość osób śmiała się z tego rodzaju posądzeń, dość liczni jednak byli tacy, którzy na serio wierzyli tym zarzutom.
W niektórych okolicach znane były również opowiadania o tym, jak boginki porwały dorosłą dziewczynę, która odtąd musiała przebywać między nimi. Przeważnie jednak któryś z młodzieńców przy pomocy przemyślnego fortelu uwalniał ją z tej niewoli. W opowiadaniach z terenu Podhala dziwożony porywały nawet karmiące matki, aby czy to same, czy swe dzieci żywić jej mlekiem.
Zdarzały się jednak wypadki, że boginki pomagały ludziom w niektórych pracach. Oto np. dość chętnie zajmowały się one przędzeniem. Niekiedy robiły to bezinteresownie, gdyż jakoby przepadały za tego rodzaju pracą, która była dla nich rozrywką. Kiedy indziej znów wywdzięczały się ludziom za trochę strawy, którą im dawano. Opowiadano o pewnej kobiecie z Gorzkowic w Piotrkowskiem, że weszła w kontakty z mamunami, którym gotowała ulubione potrawy, a mianowicie kaszę tatarczaną na mleku. W zamian za to mamuny w ciągu nocy potrafiły jej uprząść tyle przędzy, ile tylko zechciała. Po śmierci jednak za karę sama została mamuną.
Niekiedy jednak korzystanie z takiej pomocy istot demonicznych bywało bardzo niebezpieczne. Z różnych miejscowości znane jest opowiadanie o tym, jak to młoda dziewczyna korzystała z pomocy boginki czy też mamuny przy przędzeniu, a w zamian za to zobowiązała się jej dać to, co otrzyma za rok. l oto okazało się, że w niedługim czasie dziewczyna wyszła za mąż, a gdy po roku urodziła dziecko, zgłosiła się po nie boginka. Co prawda w opowiadaniach tego typu młodej kobiecie podstępem udało się uratować dziecko, ale nie przyszło to jej zbyt łatwo.
Za: Bohdan Baranowski: W kręgu upiorów i wilkołaków. Wydawnictwo Łódzkie 1981
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz