poniedziałek, 22 czerwca 2015

Skąd się wzięły wianki? Noc Kupały, sobótka, noc świętojańska.

Noc Kupały czy noc świętojańska? Te dwie tradycje splotły się ze sobą nierozerwalnie. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, by świętować przez kilka dni. A jest co - 21 czerwca mamy najdłuższy dzień roku.





Kupalnocka - Chorwacja


Magiczne święto żywiołów czy po prostu dobry sposób na oryginalne spędzenie najkrótszej nocy w roku? Noc Kupały, czyli rodzima wersja walentynek, zyskuje coraz więcej zwolenników: w samych tylko stołecznych obchodach kupalnocki co roku bierze udział około 100 tys. osób.

Podobne imprezy organizowane są jednak nie tylko w Warszawie - nad Wisłą stało się jednym z bardziej wyczekiwanych wydarzeń także dla mieszkańców Krakowa, Gdańska czy Torunia. Choć obchody nocy świętojańskiej przeżywają renesans popularności dopiero od niedawna, warto pamiętać, że korzenie tego święta sięgają jeszcze czasów przedchrześcijańskich.

Z całą pewnością możemy powiedzieć, że już w X/XI w. zwyczaj był tak mocno zakorzeniony na Słowiańszczyźnie, że chrystianizujący te tereny misjonarze podjęli próbę zasymilowania go z obrzędowością chrześcijańską poprzez powiązanie dokonywanych tej nocy rytualnych kąpieli z ewangelicznym chrztem z wody udzielanym przez Jana Chrzciciela. Misja chrystianizacji kupalnocki nigdy nie zakończyła się pełnym powodzeniem, o czym świadczy choćby jedna z wielu nazw tego tajemniczego święta - sobótka. Termin został ukuty prawdopodobnie przez przedstawicieli Kościoła, którzy nazywali go właśnie małym sabatem, czyli... nocnym mikrospędem okolicznych demonów i czarownic, który - jak nietrudno się domyślić - miał być ucieleśnieniem wszelkiego grzechu, jaki tylko można sobie wyobrazić. Choć nasze wyobrażenie o tym, co przed wiekami działo się podczas obchodów kupalnocki, pewnie niewiele odbiega od tego, co mogło świtać w głowach świątobliwych misjonarzy, kodeks etyczny dawnych Słowian był bardziej restrykcyjny, niż może nam się wydawać.


Noc Kupały


Bo chociaż dopuszczano związki przedmałżeńskie, miłosne igraszki były obwarowane wieloma restrykcjami obyczajowymi. Zasady zmieniały się dopiero po zawarciu związku małżeńskiego: od tego momentu obie strony były zobligowane do zachowania wierności. Nietrudno się jednak domyślić, że ten odgórny nakaz siłą rzeczy mniej dotyczył panów niż pań. Wentylem dla dość surowych norm była jednak noc sobótkowa. Podczas wesołej zabawy wokół ognisk oraz wspólnych poszukiwań kwiatu paproci dochodziło do swobodnego kojarzenia się par. Istnieje podejrzenie, że przesąd o tym, że to bociany przynoszą dzieci, związany jest właśnie z... efektami kupalnocki. To przecież wczesną wiosną, czyli mniej więcej dziewięć miesięcy po owej szalonej nocy, rodziło się najwięcej dzieci.

Dokładnie w tym samym czasie, kiedy z zagranicznych wojaży powracały do kraju stęsknione bociany. Kodeks etyczny Słowian był bardziej restrykcyjny,niż nam się wydaje. Wentylem była noc sobótkowa Jednak na atrakcje gorączki sobótkowej nocy składały się, oczywiście, nie tylko cielesne uciechy: młodzieńcy popisywali się skokami przez ogień, dziewczęta wróżyły sobie z puszczanych na wodę wianków, a po zbiorowych pląsach i śpiewach wokół ognisk wszyscy razem udawali się na poszukiwania kwiatu paproci zwanego niegdyś kwiatem perunowym. Chociaż legendę o szukaniu kwiatu paproci każdy z nas poznał już we wczesnym dzieciństwie, botanicy nadal uparcie trwają przy stanowisku, że paprocie nie kwitną. Dlatego odpowiedzi na pytanie, dlaczego Słowianie od wieków z zapałem poszukują czegoś, co w przyrodzie w ogóle nie występuje, musimy szukać poza leksykonami wiedzy przyrodniczej. A konkretniej... w słowniku.

Aż do przełomu XVIII i XIX w. w roślinnym nazewnictwie panował bowiem prawdziwy bałagan: te same rośliny na różnych terenach nosiły zupełnie różne nazwy, a sam wyraz "paproć" określał początkowo pewną grupę roślin, które występowały na gruntach podmokłych. Marcin z Urzędowa, XVI-wieczny spec od ziółek, pisał jednak w swoim "Herbarzu" o paproci o szczególnych sobótkowych właściwościach, a mianowicie o nasięźrzale, który do legendarnych opisów kwiatu paproci pasuje jak ulał. I to nie ze względu na wyjątkową urodę kwiecia (w tym przypadku, podobnie jak w innych, kwiaty nie występują), a raczej na niezwykłą moc, w którą święcie wierzyły nasze prababki. Przyrodnicy i etnografowie są zgodni: podanie o cudownym kwiecie paproci może wywodzić się ze zwyczaju nacierania się przez kobiety liśćmi nasięźrzału, co miało zwiększyć ich atrakcyjność i przyciągać spojrzenia co przystojniejszych przedstawicieli płci przeciwnej. Także nazwa nasięźrzału nie jest przypadkowa. Aleksander Brückner, najwybitniejszy polski slawista, wyjaśnia w swoim słowniku, że nazwa ziela jest bardzo stara, notowano ją już w XV w.

Nasięźrzał należy do tej samej grupy starych ewolucyjnie paproci,
co rodzaj podejźrzon Botrychium.
W Polsce występuje jeden gatunek: nasięźrzał pospolity
Ophioglossum vulgatum



Była to roślina zaliczana do grupy ziół miłośniczych, czyli sprawiających, że na się (czyli na nacierającą się delikwentkę) źrzeć (zerkać, spoglądać) będą najprzystojniejsi kawalerowie. Nic więc dziwnego, że skoro nasięźrzałowi przypisywano tak wielką moc miłosną, był wyjątkowo pilnie poszukiwany właśnie w noc Kupały. Nasięźrzał jednak ma to do siebie, że bywa rośliną dość kapryśną: podobno ujawnia swoją moc dopiero wtedy, gdy zostanie zerwany w określony sposób. Dziewczyna, chcąc zdobyć serce upatrzonego mężczyzny, musiała więc wykazać się nie lada zręcznością: "A więc upatrzywszy za dnia miejsce, gdzie rośnie nasięźrzał, musi iść tam o północy nago i obróciwszy się tyłem - żeby jej diabeł nie porwał - rwać go, wymawiając pewną formułę, którą wyżej zamieściłem" - taką mądrość spisał dla potomnych polski folklorysta Zygmunt Gloger.


Ophioglossum vulgatum

Rodzaj nasięźrzał Ophioglossum należy do tej samej grupy starych ewolucyjnie paproci, co rodzaj podejźrzonBotrychium. W Polsce występuje jeden gatunek: nasięźrzał pospolity Ophioglossum vulgatum.

Z pełzającego kłącza na wiosnę pojawiają się liście, składające się z jajowatej, niepodzielonej części asymilacyjnej i także niepodzielonej, długiej, kłosowatej części zarodnionośnej. Nasięźrzał jest gatunkiem rosnącym na wilgotnych łąkach, związanym z tzw. łąkami zmiennowilgotnymi (trzęślicowymi) i jest obecnie zagrożony w wyniku zanikania jego optymalnych siedlisk.
Z Polski poza nasięźrzałem pospolitym podawany był także nasięźrzał wielolistny O. azoricum (O. polyphyllum), o małych , krótkich kłosach i 2-3 liściach wyrastających z jednego merystemu, lecz prawdopodobnie było to podanie błędne - jako n. wielolistnego podano formę polyphylla od n. pospolitego, wyróżniającą się tworzeniem dwóch liści.

Jest to jedna z niewielu paproci, które były przez długi czas istotnym składnikiem kultury ludowej. Wg. Brucknera nazwa paproci pochodzi od słowa ‘nasięźrze’, później zamienionego na ‘nasięźrzał’. Była to roślina ‘miłośnicza’, sprawiająca, że ‘na się źrzeć będą’ = na siebie patrzeć będą. Jednym słowem używana była w miłosnej magii dla podnoszenia atrakcyjności. Oczywiście używana była przez kobiety; tak przynajmniej podają źródła. Mężczyznom atrakcyjność nie jest do niczego potrzebna… albo nawet nasięźrzał im nie pomoże?


Nasięźrzał pospolity
źródło: pl.wikipedia.org



Odnalezienie właściwej roślinki to jednak nadal nie wszystko. Działanie samego nasięźrzału należało wzbogacić odpowiednim, często chrześcijańsko-pogańskim w wydźwięku zaklęciem: "Nasięźrzale, nasięźrzale, Rwę cię śmiale, Pięcią palcy, szóstą, dłonią, Niech się chłopcy za mną gonią; Po stodole, po oborze, Dopomagaj, Panie Boże". Chociaż dzisiejsze wiedźmy od nacierania się nasięźrzałem wolą raczej wklepywanie kremów i spryskiwanie się perfumami, nie porzuciły jednak wszystkich sobótkowych praktyk. W każdym większym mieście położonym nad rzeką organizuje się puszczanie na wodę wianków, czemu najczęściej towarzyszą występy lokalnych gwiazd. Coraz chętniej organizuje się także grupowe wyprawy w poszukiwaniu kwiatu paproci. Niektórzy podchodzą jednak do tego święta nieco bardziej poważnie: noc Kupały to bowiem całkiem poważne święto w kalendarzu religijnym polskich słowianowierców. Podczas kupały w tajemniczych rytuałach wzywa się opieki Swarożyca.

Ogień pozostaje dla rodzimowierców świętym żywiołem, dlatego wierni oczyszczają się właśnie poprzez skoki nad ogniem. Podczas sobótkowego rytuału składa się także obiaty, czyli ofiary z miodu pitnego i plonów ziemi. Przewodniczący obrzędowi kapłani wznoszą toasty za urodzaj, płodność, na cześć bogów i przodków, a następnie wrzucają ofiary do ognia. Istotnym elementem obchodów nocy Kupały jest dla rodzimowierców pożegnanie boga wiosny Jaryły. Wszyscy uczestnicy obrzędu tworzą korowód, obchodzą ogień z kukłą przedstawiającą Jaryłę, po czym wrzucają ją do ognia, dokonując symbolicznego zakończenia czasu wiosennego, a rozpoczęcia letniego. Po starosłowiańskim obrzędzie następują biesiada i bardziej tradycyjne zabawy: puszczanie wianków na wodę, skoki przez ogień i szukanie kwiatu paproci. Obserwacja starosłowiańskich rytuałów może być także oryginalnym sposobem spędzenia nocy świętojańskiej przez osoby, które do kwestii wyznania podchodzą nieco bardziej konserwatywnie.

Puszczanie wianków
źródło: prologit.pl



Organizowanym przez Rodzimowierców obchodom kupalnocki może przyjrzeć się każdy chętny i wraz z nimi uczestniczyć w towarzyszącej obrzędom zabawie.Noc Kupały to pradawne święto Słowian w najkrótszą noc w roku. W tym roku będzie to 21 czerwca. Tego dnia o godz. 18.38 oś obrotu Ziemi będzie wychylona maksymalnie w kierunku Słońca. Dzięki temu dzień potrwa aż 16 godzin i 46 minut. 21 czerwca słońce wzejdzie w Warszawie o godz. 4.13, zajdzie o 21.00. 

Nocy Kupały nie należy mylić z Nocą Świętojańską. Tę obchodzimy zawsze 23 czerwca, czyli w wigilię świętego Jana (24 czerwca). Zwyczaj ten został wprowadzony przez duchownych, by zatrzeć pamięć o pogańskiej Nocy Kupały



Autor: Zuzanna Wierus (aip)
Ewa Szczęśniak
Maciej Pyka







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz