Dziś ostatni dzień karnawału. Podkoziołek - tylko w Wielkopolsce i na Kujawach. Na Mazowszu świętują śledzika, mieszkańcy Kielc - szczodraki.
Podkoziołek na Wielkopolsce
źródło: www.surpriseplanner.pl
Ostatni dzień karnawału od dawien dawna jest świętowany hucznie. Jednak podkoziołek, znany w Wielkopolsce i na Kujawach był zabawą szczególną.
- Była ona rodzajem społecznie usankcjonowanej zemsty na singielkach, które mimo karnawału luzującego normy wciąż nie mogły znaleźć swojej drugiej połowy - mówi Witold Przewoźny z Muzeum Etnograficznego w Poznaniu.
Stąd też towarzysząca zabawie falliczna symbolika - postać kozła czy bardziej dosłownie - figurka nagiego mężczyzny, pod którą panny składały "okup".
Pieniądze służyły do sfinansowania zabawy reszcie społeczności, ale absolutnie nie zwalniały z obowiązku czynnego w niej udziału.
- Wywarciu symbolicznej presji na kawalerów, by znaleźli sobie parę służyły odbywające się na podobnej zasadzie combry.
W tradycyjnych społeczeństwach życie solo nie było akceptowane, bo nie służyło ich bezpieczeństwu - zwraca uwagę Witold Przewoźny.
Zwyczaje te, opisane w XIX wieku mają źródło znacznie wcześniej. Kiedy dokładnie - trudno dociec.
Obrzęd Podkoziołka
źródło: http://wiano.eu/
Pewne jest jednak to, że jeszcze przedchrześcijański rodowód mają zapusty - rozpoczynające się tradycyjnie w tłusty czwartek. Barwne korowody maszkar, które trzeba było ugościć miały zapewnić zarówno urodzaj, jak i utrzymać z daleka złe moce.
Zabawa „podkoziołkowa” odnosiła się do człowieka i jego przyszłej prokreacji, tak symbolika zwierzęcych maszkar (koza, koń, bocian, niedźwiedź) w zapustnym kolędowaniu miała ścisły związek z magicznym „wypraszaniem urodzaju”, a więc pomyślnością człowieka w jego ziemskiej egzystencji.
O dawnym wegetacyjno-życzeniowym charakterze obchodów świadczą pamiętane jeszcze przez najstarszych mieszkańców wsi teksty:
„Gdzie koza chodzi, tam żytko się rodzi. Kędy jej tropy powstają kopy”.
Także hałas powodowany dzwonkami, kłapiącymi szczękami maszkar, batami miał, według dawnych wierzeń, odstraszyć zło panujące na ziemi.
O dawnym wegetacyjno-życzeniowym charakterze obchodów świadczą pamiętane jeszcze przez najstarszych mieszkańców wsi teksty:
„Gdzie koza chodzi, tam żytko się rodzi. Kędy jej tropy powstają kopy”.
Obecnie, podobnie jak w XVIII i XIX stuleciu pod koniec karnawału raczymy się pączkami i faworkami.
- Kiedyś było to prawdziwe pożegnanie z tłuszczem, który znikał z jadłospisu na 40 dni, dziś to po prostu tradycja - twierdzi Witold Przewoźny.
Autorzy: Monika Kaczyńska
Krystyna Pawłowska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz