Słowiańskie
mity i legendy cieszą się coraz większą popularnością w
Polsce i na świecie. Dowodem na to jest choćby międzynarodowy
sukces Wiedźmina oraz
niesamowite powodzenie Bestiariusza
słowiańskiego w kraju nad Wisłą. Polacy
coraz częściej zwracają uwagę na to, że irlandzkie elfy czy
tolkienowskie orki wcale nie są lepsze od słowiańskich wąpierzy i
wilkołaków. Nie od wczoraj istnieją kapele specjalizujące się w
folku lub łączące muzykę metalową z folkową, które swój image
wiążą z klimatami pogańskimi. Rośnie populacja młodych ludzi,
którzy lepiej orientują się w mitologii słowiańskiej niż
greckiej czy rzymskiej. Na tej płaszczyźnie coraz trudniej o
stwierdzenie: "Cudze chwalicie, swojego nie znacie”.
Tło historyczne
Akcja Lux
in tenebris #1:
Romowe toczy
się w Państwie Piastów w maju 1039 roku. Jest to czas
panowania księcia Kazimierza, który ukrywa się na wygnaniu, po tym
jak kraj zostaje zrujnowany przez najeźdźców z południa. Głównymi
bohaterami opowieści są rycerz Wojmir oraz mnich Jakusz, którzy
zostali wysłani w rejony pogańskich Prus z misją odnalezienia
pewnej cennej relikwii – głowy św. Wojciecha. Docierają do grodu
Suły. Podczas sutej uczty okazuje się, że komes Suła opowiada się
za Wojsławem, samozwańczym księciem Mazowsza, który dał opór
czeskiemu Brzetysławowi. Gospodarz wrócił również do czczenia
pogańskich bóstw, co wzbudza niepokój w mnichu Jakuszu. Kłótni
przysłuchuje się Daiva, córka komesa Wolebora z Prus, która
okazuje się niezbędnym źródłem informacji dla wysłanników
księcia Kazimierza. Doprowadza ich do gaju Romowe, miejsca, gdzie
rosną dęby poświęcone Potrimpusowi, Perkunowi i Potollusowi. Tam
poganie dokonują krwawych obrządków.
Fikcyjna historia, historyczna fikcja
Lux
in tenebris #1:
Romowe należy
do gatunku fikcji historycznej. Nie występuje tutaj żadna magia,
nie ma również mitycznych stworzeń. Jest za to słowiański duch
oraz mroczna atmosfera. Sławomir Zajączkowski świetnie przedstawia
sytuację polityczną sprzed tysiąca lat. Komiks jest zamkniętym
epizodem w ramach serii, rozpisanym na 58 stron, stąd brak miejsca
na poważniejsze zwroty w akcji. Bohaterowie bez większych problemów
zdobywają niezbędne informacje, by odkrywać kolejne tajemnice.
Nawet wtrąceni do więzienia w banalny sposób unikają
niebezpieczeństwa i kontynuują swoją misję. Wydrążony tunel w
lochu jest niesamowitą ujmą dla autentyczności systemu
sprawiedliwości w grodzie Suły. Mnich Jakusz jest albo postacią
bezduszną, albo mocno ufającą woli bożej, ponieważ przez całą
opowieść jego nadrzędnym celem jest odnalezienie relikwii.
Awanturuje się na powrót do pogaństwa ludzi w grodzie, jednak ani
na moment nie jest mu żal dwóch towarzyszy, którzy stracili życie
w walce. Wprawdzie nie popiera aktu zemsty, ale tę postawę
prezentuje raczej w kontekście pobicia niż zabójstwa dwójki
pomocników.
Lekko
naciągana jest również fascynacja Daivy obcą religią, która
obudziła się w niej po skromnej modlitwie przed posiłkiem.
Modlitwa ta jest wydarzeniem z jednej strony błahym, lecz niezwykle
istotnym dla całej historii, ponieważ córka komesa Wolebora ratuje
później głównych bohaterów z niejednej opresji. Nie zmienia to
jednak faktu, iż brakuje bardziej rozbudowanych wywodów odnośnie
religii chrześcijańskiej na początku komiksu, by cała opowieść
nabrała większej wiarygodności.
Światło i mrok
Hubert
Czajkowski znany jest z ilustracji do systemów gier RPG, powieści
Jacka Komudy oraz opowiadań H.P. Lovecrafta. Ten zdolny rysownik
specjalizuje się w monochromatycznej szacie graficznej. Lux
in tenebris w
łacinie znaczy tyle co "światło w ciemnościach”, stąd
mroczna atmosfera prac pasuje do tytułu serii. Rysunki
charakteryzują się mnogością detali, często uzyskaną poprzez
pracowite zakreskowanie. Rysownik znakomicie czuje się
w przedstawianiu pejzaży oraz natury. Niczym Mike Mignola bawi
się sprawnie światłocieniem, manipulując nim na potrzeby lepszego
efektu. W przeciwieństwie do twórcy Hellboya jego
zmiany można w logiczny sposób wyjaśnić.
Za
przykład może posłużyć scena uczty. Światło wpierw pada na
głównych bohaterów z ich lewej strony, a chwilę później - dla
lepszej kompozycji czerni i uzyskania kontrastów - ze strony
przeciwnej. Z łatwością można to zjawisko wytłumaczyć. Wprawne
oko czytelnika dostrzeże świeczkę stojącą pośrodku stołu,
która w trakcie rozmowy znika, ponieważ ktoś ją przesunął. Jest
to niewątpliwie detal, który nie wprowadza do historii nic
istotnego, jednak doskonale pokazuje, jaką uwagę do drobiazgów
przywiązuje Czajkowski. Na potrzeby komiksu wprowadził do swojego
stylu pewną zmianę. Postaci posiadają charakterystyczne
oczy. Zabieg ten powoduje, że ludzie tracą słowiańskie rysy
twarzy.
Wilcza zapowiedź
Romowe to
początek obiecującej serii. Na okładce widnieje zapowiedź tomu
drugiego: Wilcza
Gontyna.
Pomimo pewnych niedociągnięć, wynikających z ograniczonej
ilości stron, lektura jest przyjemna w odbiorze. Autorzy nie
uciekają się do stylizacji językowej na staropolski język ani
dialekt, co w zależności od upodobań odbiorcy mogłoby być
uznane za wadę lub zaletę.
Praca
duetu Zajączkowski-Czajkowski jest pozycją, którą śmiało można
położyć obok Diefenbach:
Zanim nadejdzie świt Benedykta
Szneidera lub serii Przebudzone
legendy Adama
Święckiego. Ciekawostką jest, że akcja komiksu odpowiada czasom
opisanych w serii Janusza Christy Kajko
i Kokosz.
Jednak w przeciwieństwie do dzieł twórcy z Trójmiasta, Lux
in tenebris #1:
Romowe kierowany
jest zdecydowanie do starszego odbiorcy, który po włączeniu nagrań
zespołu Żywiołak lubi odpłynąć w mroczną historię Polski.
Za: komiks.polter.pl
Komiks
można nabyć pod adresem:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz