wtorek, 26 listopada 2013

Komiks w klimatach Słowiańskich

Słowiańskie mity i legendy cieszą się coraz większą popularnością w Polsce i na świecie. Dowodem na to jest choćby międzynarodowy sukces Wiedźmina oraz niesamowite powodzenie Bestiariusza słowiańskiego w kraju nad Wisłą. Polacy coraz częściej zwracają uwagę na to, że irlandzkie elfy czy tolkienowskie orki wcale nie są lepsze od słowiańskich wąpierzy i wilkołaków. Nie od wczoraj istnieją kapele specjalizujące się w folku lub łączące muzykę metalową z folkową, które swój image wiążą z klimatami pogańskimi. Rośnie populacja młodych ludzi, którzy lepiej orientują się w mitologii słowiańskiej niż greckiej czy rzymskiej. Na tej płaszczyźnie coraz trudniej o stwierdzenie: "Cudze chwalicie, swojego nie znacie”.


Tło historyczne

Akcja Lux in tenebris #1: Romowe toczy się w Państwie Piastów w maju 1039 roku. Jest to czas panowania księcia Kazimierza, który ukrywa się na wygnaniu, po tym jak kraj zostaje zrujnowany przez najeźdźców z południa. Głównymi bohaterami opowieści są rycerz Wojmir oraz mnich Jakusz, którzy zostali wysłani w rejony pogańskich Prus z misją odnalezienia pewnej cennej relikwii – głowy św. Wojciecha. Docierają do grodu Suły. Podczas sutej uczty okazuje się, że komes Suła opowiada się za Wojsławem, samozwańczym księciem Mazowsza, który dał opór czeskiemu Brzetysławowi. Gospodarz wrócił również do czczenia pogańskich bóstw, co wzbudza niepokój w mnichu Jakuszu. Kłótni przysłuchuje się Daiva, córka komesa Wolebora z Prus, która okazuje się niezbędnym źródłem informacji dla wysłanników księcia Kazimierza. Doprowadza ich do gaju Romowe, miejsca, gdzie rosną dęby poświęcone Potrimpusowi, Perkunowi i Potollusowi. Tam poganie dokonują krwawych obrządków.

Fikcyjna historia, historyczna fikcja

Lux in tenebris #1: Romowe należy do gatunku fikcji historycznej. Nie występuje tutaj żadna magia, nie ma również mitycznych stworzeń. Jest za to słowiański duch oraz mroczna atmosfera. Sławomir Zajączkowski świetnie przedstawia sytuację polityczną sprzed tysiąca lat. Komiks jest zamkniętym epizodem w ramach serii, rozpisanym na 58 stron, stąd brak miejsca na poważniejsze zwroty w akcji. Bohaterowie bez większych problemów zdobywają niezbędne informacje, by odkrywać kolejne tajemnice. Nawet wtrąceni do więzienia w banalny sposób unikają niebezpieczeństwa i kontynuują swoją misję. Wydrążony tunel w lochu jest niesamowitą ujmą dla autentyczności systemu sprawiedliwości w grodzie Suły. Mnich Jakusz jest albo postacią bezduszną, albo mocno ufającą woli bożej, ponieważ przez całą opowieść jego nadrzędnym celem jest odnalezienie relikwii. Awanturuje się na powrót do pogaństwa ludzi w grodzie, jednak ani na moment nie jest mu żal dwóch towarzyszy, którzy stracili życie w walce. Wprawdzie nie popiera aktu zemsty, ale tę postawę prezentuje raczej w kontekście pobicia niż zabójstwa dwójki pomocników.
Lekko naciągana jest również fascynacja Daivy obcą religią, która obudziła się w niej po skromnej modlitwie przed posiłkiem. Modlitwa ta jest wydarzeniem z jednej strony błahym, lecz niezwykle istotnym dla całej historii, ponieważ córka komesa Wolebora ratuje później głównych bohaterów z niejednej opresji. Nie zmienia to jednak faktu, iż brakuje bardziej rozbudowanych wywodów odnośnie religii chrześcijańskiej na początku komiksu, by cała opowieść nabrała większej wiarygodności.

Światło i mrok

Hubert Czajkowski znany jest z ilustracji do systemów gier RPG, powieści Jacka Komudy oraz opowiadań H.P. Lovecrafta. Ten zdolny rysownik specjalizuje się w monochromatycznej szacie graficznej. Lux in tenebris w łacinie znaczy tyle co "światło w ciemnościach”, stąd mroczna atmosfera prac pasuje do tytułu serii. Rysunki charakteryzują się mnogością detali, często uzyskaną poprzez pracowite zakreskowanie. Rysownik znakomicie czuje się w przedstawianiu pejzaży oraz natury. Niczym Mike Mignola bawi się sprawnie światłocieniem, manipulując nim na potrzeby lepszego efektu. W przeciwieństwie do twórcy Hellboya jego zmiany można w logiczny sposób wyjaśnić.
Za przykład może posłużyć scena uczty. Światło wpierw pada na głównych bohaterów z ich lewej strony, a chwilę później - dla lepszej kompozycji czerni i uzyskania kontrastów - ze strony przeciwnej. Z łatwością można to zjawisko wytłumaczyć. Wprawne oko czytelnika dostrzeże świeczkę stojącą pośrodku stołu, która w trakcie rozmowy znika, ponieważ ktoś ją przesunął. Jest to niewątpliwie detal, który nie wprowadza do historii nic istotnego, jednak doskonale pokazuje, jaką uwagę do drobiazgów przywiązuje Czajkowski. Na potrzeby komiksu wprowadził do swojego stylu pewną zmianę. Postaci posiadają charakterystyczne oczy. Zabieg ten powoduje, że ludzie tracą słowiańskie rysy twarzy.

Wilcza zapowiedź

Romowe to początek obiecującej serii. Na okładce widnieje zapowiedź tomu drugiego: Wilcza Gontyna. Pomimo pewnych niedociągnięć, wynikających z ograniczonej ilości stron, lektura jest przyjemna w odbiorze. Autorzy nie uciekają się do stylizacji językowej na staropolski język ani dialekt, co w zależności od upodobań odbiorcy mogłoby być uznane za wadę lub zaletę.
Praca duetu Zajączkowski-Czajkowski jest pozycją, którą śmiało można położyć obok Diefenbach: Zanim nadejdzie świt Benedykta Szneidera lub serii Przebudzone legendy Adama Święckiego. Ciekawostką jest, że akcja komiksu odpowiada czasom opisanych w serii Janusza Christy Kajko i Kokosz. Jednak w przeciwieństwie do dzieł twórcy z Trójmiasta, Lux in tenebris #1: Romowe kierowany jest zdecydowanie do starszego odbiorcy, który po włączeniu nagrań zespołu Żywiołak lubi odpłynąć w mroczną historię Polski.

Za: komiks.polter.pl

Komiks można nabyć pod adresem:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz