sobota, 24 maja 2014

Skarb wędrownego metalurga

2500 lat temu ktoś ukrył w ziemi niedaleko Bieszkowa w woj. lubuskim blisko 10 kg wyrobów z brązu i żelaza. Nigdy nie wrócił po ten skarb i dopiero trzy lata temu odkrył go przypadkiem grzybiarz z pobliskiego Jasienia.

Skarb w gablocie 051



Znalazcą skrytych w ziemi 312 zabytków był Adam Ryzner. Rozglądając się za grzybami zauważył wystający blisko leśnej ścieżki kawałek metalu. Okazało się, że bezpośrednio pod ściółką było ich dużo więcej.

Uczęszczający wówczas do gimnazjum syn odkrywcy zwrócił uwagę, że niektóre przedmioty przypominają zabytki, jakie widział na wystawie prezentującej znaleziska z pobliskiego grodu łużyckiego w Wicinie. Adam Ryzner zgłosił odkrycie archeologom. Niecały rok później odebrał 25 tys. zł nagrody przyznanej przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego.

Dzisiaj w Muzeum Archeologicznym Środkowego Nadodrza w Świdnicy k. Zielonej Góry otwarto wystawę „Skarb wędrownego metalurga, czyli bieszkowski epizod wicińskiej historii”.

- Na wystawie zaprezentujemy niemal cały skarb, wszystkie kategorie przedmiotów, które udało się zidentyfikować. W trakcie opracowania potwierdził się związek znaleziska z grodziskiem kultury łużyckiej w Wicinie. Natomiast kilka przedmiotów to ewidentne importy – poinformowała „Archeowieści” kurator ekspozycji Julia Orlicka-Jasnoch.

Skarb w gablocie 021

Gród w Wicinie znajduje się zaledwie 3 km od miejsca odkrycia skarbu. Już dawno temu uznano go za osadę metalurgów ze względu na obecność wielu metalowych wyrobów oraz wyposażenia łużyckich metalurgów w postaci łyżek i tygli odlewniczych, form odlewniczych, rogowego młoteczka cyzelerskiego, a także jedynego znanego w Polsce młota kowalskiego z okresu halsztackiego.

Odkryty w 2011 r. skarb jest niezwykle cenny, gdyż mniej więcej podwaja masę brązowych zabytków z Wiciny i okolic. W dodatku są w nim rzeczy, których dotychczas nie znaleziono w tym rejonie.

- Cały skarb należał niewątpliwie do metalurga. Wszystkie zidentyfikowane przedmioty, nawet te najciekawsze, są po prostu złomem, pieczołowicie zbieranym surowcem – uważa Julia Orlicka-Jasnoch. Wśród znalezionych przedmiotów są grzywny, czyli pręty będące formą handlową brązu, a także różne szpile, bransolety, naszyjniki, naramienniki, guzy i zawieszki.

Złom ten krył jednak liczne perełki. Należy do nich chociażby brązowe ogłowie końskie zdobione figurkami ptaszków, które jest importem italskim bądź południowoalpejskim na co wskazują chociażby analizy metalograficzne. Importem italskim jest też fragmenty cisty brązowej (cylindryczna puszka do przechowywania m.in. przyborów toaletowych). Badacze zidentyfikowali też okucia bardzo rzadkich w kulturze łużyckiej rogów do picia i równie rzadką zawieszkę grzebieniowatą.

Skarb w gablocie 041

- Poza przedmiotami stanowiącymi surowiec mamy całe wyposażenie warsztatu – 2 formy odlewnicze do odlewania guzów, formę do odlewania szpil (w skarbie jest szpila odlana przy pomocy tej właśnie formy), komplet żelaznych dłut i żelazne szczypce do skręcania naszyjników. Są też brązowe grzywny w formie prętów. W tym kontekście ciekawostką są żelazne elementy kiełzn, i to pochodzące z wyposażenia co najmniej 5 koni, żelazny nóż bojowy, no i oczywiście wspomniane ogłowie – opowiada Julia Orlicka-Jasnoch.

Gdzieś po koniec VI w. p.n.e. Wicinę zaatakowali najeźdźcy posługujący się scytyjską bronią. Skarb pochodzi z mniej więcej tego samego okresu, ale jego bezpośredni związek z dramatycznym upadkiem grodu nie jest pewny.

Cały skarb wkrótce po znalezieniu

- W skarbie brak przedmiotów, które można by jednoznacznie powiązać ze scytyjskimi napastnikami, niemniej elementy uprzęży i uzbrojenia mogą świadczyć, że właściciel depozytu uczestniczył w jakimś konflikcie, prawdopodobnie jednak o znaczeniu lokalnym – tłumaczy Julia Orlicka-Jasnoch.
Wystawa będzie otwarta do sierpnia.


Autor: Wojciech Pastuszka

Zdjęcia Julia Orlicka-Jasnoch





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz