Według średniowiecznych uczonych Polacy pobili Cezara, a od Noego dzieliło ich w prostej linii trzynaście pokoleń. Na ile możemy dać wiarę ówczesnym kronikom?
Sergey Ivanov, Życie codzienne Słowian Wschodnich.
Według niektórych średniowiecznych kronik Słowianie wywodzili się z Panonii
i dopiero stamtąd ruszyli na podbój terenów późniejszej Polski,
Rusi oraz Czech (domena publiczna)
Jak podaje Adam Zamoyski, w średniowiecznej Polsce panowało przekonanie, że naród niemiecki wyszedł na świat prosto z odbytu Poncjusza Piłata. Deprecjonowanie sąsiada przy użyciu arsenału legend i baśni stanowiło wówczas zalążek polityki historycznej. Do własnych dziejów podchodzono jednak z należytą powagą.
Wszystkie ludy chętnie wpisywały swoje początki w historię starożytną, mityczną i biblijną. Prześcigano się w wymienianiu walecznych protoplastów i ich heroicznych wyczynów. Frankowie (podobnie jak wcześniej Rzymianie) uważali się za potomków słynnego uciekiniera spod Troi, Eneasza. Słowianie chętnie wyliczali ile pokoleń dzieli ich od biblijnego protoplasty – Noego. Tego typu zabiegi pomagały kształtować tożsamość grupy, a także poczucie wyjątkowości względem sąsiednich narodów. Spisujący je kronikarze decydowali, która tradycja zasługuje na przechowanie w pamięci zbiorowej.
Polacy nie stanowili w tej materii wyjątku. Pradawne dzieje naszego narodu już w średniowieczu porośnięte były gęstwiną mitów. Chętnie wskazywano m.in. na pokrewieństwo z Wandalami i Sarmatami. Powszechna była też wiara, że „starożytni Polacy”, Lechici, stawiali skuteczny opór wojskom Juliusza Cezara. Myliłby się jednak ten, kto uznałby powyższe podania wyłącznie za „takie sobie średniowieczne bajeczki”. Opowieści nie zawsze odwzorowują rzeczywistość, chociaż w świetle współczesnych badań niektóre z nich zyskują znamiona prawdopodobieństwa. Nawet jeśli narracja jest w całości wyssana z palca, to wciąż wiele mówi nam o mentalności ówczesnych intelektualistów. Przyjrzyjmy się zatem dwóm legendom nieco uważniej.
Polak, Wandal, dwa bratanki
Wandalowie byli germańskim ludem, który w historii zapisał się przed wszystkim złupieniem Rzymu w 455 r. Niesłusznie uważa się ich jednak za wyjątkowych zabijaków, bo nie wyróżniali się na tym tle spośród innych plemion, przemierzających wówczas Stary Kontynent. Ale co sprawiło, że zaczęto utożsamiać ich z Polakami? Otóż niemieccy kronikarze, czerpiący informacje z antycznych dzieł Tacyta i Pliniusza, często określali Słowian mianem Wenetów (bądź Wenedów). Przez podobieństwo nazywano ich również Wandalami. Roczniki Alamańskie, odnotowujące wyprawę Karola Wielkiego na Połabie, informują, że król podążył do krainy Wandalów. Pochodzące z połowy XI w. Roczniki Augustiańskie przekazują zaś inną, cenną wzmiankę. Otóż, podczas walk wojsk saskich z Lucicamiwojsko Sasów wybite zostało przez Wandalów.
Wanda, legendarna księżniczka Polaków
(domena publiczna)
Nie był to jednak wyłącznie wynik niewiedzy kronikarzy niemieckich czy chaosu terminologicznego. Istniały inne powody, dla których uczeni pomieszali lud słowiański z germańskim. Tak się bowiem składa, że Wandalowie faktycznie zamieszkiwali kiedyś Słowiańszczyznę – w tym ziemie polskie. Przybyli tu ze Skandynawii około I w. p.n.e. Powszechnie łączy się ich dzisiaj z kulturą przeworską (nazwaną tak od miasta Przeworsk na Podkarpaciu), której kres przypada na V n.e. Groby Wandalów znaleziono też we wsi Łętkowice (woj. małopolskie). Dopiero w okresie wielkiej wędrówki ludów opuścili Słowiańszczyznę i udali się na zachód.
Możliwość wpisania Polaków w dzieje starożytne, przez powiązanie ich z dzielnymi Wandalami, była jednak bardzo kusząca. Efekty widać w Kronice polskiej Wincentego Kadłubka. Dziejopis snuje opowieść o władczyni Lechitów, Wandzie. Warto zacytować tu stosowny ustęp z dzieła krakowskiego uczonego: Od niej ma pochodzić nazwa rzeki Wandal (Wandalus), ponieważ ona stanowiła ośrodek jej królestwa; stąd wszyscy, którzy podlegali jej władzy, nazwani zostali Wandalami. Zmodyfikowany przekaz pojawił się też w Kronice wielkopolskiej. Jej autor zaznacza, że Wandzie udało się odnieść wielkie zwycięstwo nad Niemcami. Na koniec zaś otrzymawszy od Alemanów porękę wierności i hołd, wróciła do państwa i ofiarowując siebie bogom za tak wielką chwałę i pomyślne wyniki dobrowolnie skoczyła do Wisły (…) Stąd rzeka Wisła od królowej Wandy otrzymała nazwę Wandal. Od tego Polacy i inne ludy słowiańskie graniczące z ich państwami nazwani zostali nie Lechitami, lecz Wandalitami. Ostateczne rozwinięcie legendy znajdujemy zaś w XIV-wiecznej „Kronice Dierzwy”. Narracja zaczyna się od koncepcji biblijnej, zgodnie z którą wszystkie ludy wywodzą się od synów Noego – Sema, Chama i Jafeta. To właśnie tego ostatniego Dzierzwa uznał za protoplastę Polaków. Po długim wywodzie dotyczącym potomków Jafeta, kronikarz przechodzi wreszcie do Sedna:Alanus, który jako pierwszy przybył do Europy, zrodził Negnona, Negnon zaś zrodził czterech synów, z których pierworodnym był Wandal, od którego wywodzą się Wandalici, zwani obecnie Polakami. Dzierzwa wyliczył nawet, że Wandala dzieli od Noego trzynaście pokoleń.
W okresie odrodzenia koncepcja wandalska spotykała się z coraz częstszą krytyką. Odrzucano germańskie pochodzenie, przychylając się raczej do poszukiwania protoplastów na wschodzie – tam bowiem kierował się wzrok dynastii Jagiellonów. Dojrzewające poczucie tożsamości narodowej skłaniało też do wiązania języka z pochodzeniem etnicznym. Dlatego też z czasem popularność zyskała inna koncepcja, wiążąca początki Polaków z koczowniczymi Sarmatami.
Noe i jego synowie. Po prawej Jafet, mityczny protoplasta Słowian
(domena publiczna)
Pogromcy antycznych herosów
Nie trzeba odwoływać się do Wandalów ani Sarmatów, żeby w interesujący sposób opowiedzieć o początkach ludu polskiego. Udowodnił to Nestor, autor ruskiej kroniki z XII w. Powieść minionych lat. Uznał bowiem, że Słowianie rozeszli się po świecie po zburzeniu wieży Babel. Synowie biblijnego Jafeta udali się na północny zachód. Następnie, uciekając przed Rzymianami, osiedli nad Wisłą. Garść informacji znajdujemy również u Kadłubka. Znakomicie wykształcony duchowny uwielbiał motywy antyczne, dlatego w swoim dziele nie ograniczył się wyłącznie do zaprezentowania wspomnianej już koncepcji wandalskiej. Za kolebkę starożytnych Polaków uznaje Panonię. Toczyli oni tam rozliczne walki z Dakami i Gallami, w końcu zaś przybyli na dzisiejsze ziemie polskie. Z czasem akcja kroniki nabiera tempa. „Prapolacy” – Lechici – odpierają bowiem najazdy Aleksandra Wielkiego, który musi wracać do Macedonii z podkulonym ogonem. Dając popis swej erudycji Kadłubek rzuca na dzielne plemię następnego herosa antyku – samego Juliusza Cezara. Nawet on nie był jednak w stanie przezwyciężyć oporu walecznego ludu. Skończyło się zatem na rokowaniach. Siostra Cezara, Julia, poślubiła wodza Lechitów, Leszka III. Świadectwem obecności słynnego rzymskiego dyktatora na ziemiach polskich miało zaś być miasto Lublin. Kadłubek wywnioskował bowiem, że niegdyś zwało się Julin, co (oczywiście!) musiało wziąć się od imienia Cezara.
Nie ma co jednak naigrywać się z mistrza Wincentego. Szafowanie daleko posuniętymi wnioskami na podstawie rozmaitych nazw (Weneci-Wenedzi-Wandale, Lublin-Julin) to charakterystyczny dla średniowiecza zabieg. Rozpropagował go Izydor z Sewilli, doktor Kościoła, żyjący na przełomie VII i VIII w. W dziele Etymologie czyli początki omawiał poszczególne pojęcia, wnikliwie przyglądając się ich znaczeniu. Np. w ks. IX, rozdz. III pisze: Władza [regnum] bierze nazwę od władców [regibus]. Bowiem tak, jak władcy [rex] od władania [regendo], tak też władza od władców [bierze nazwę]. Narracja Kadłubka może więc dziś budzić uśmiech na twarzy, ale w rzeczywistości jest świadectwem wykształcenia autora i panującej wówczas mody. Zresztą nie on jeden dał się ponieść fantazji i fascynacji czasami starożytnymi. Według niemieckiego kronikarza, Widukinda, Juliusz Cezar był założycielem nadreńskiego miasta Jülich. Splot historii Polski z dziejami Grecji i Rzymu oraz zetknięcie z największymi autorytetami antyku to także wyraz trendu. Ponadto takie wydarzenia wynoszą Lechitów ponad inne ludy i kreują ich wyjątkową pozycję.
Sarmaci Długosza
Lech i biały orzeł
(domena publiczna)
Średniowiecznym kronikarzom nie brakowało wyobraźni, przeważnie jednak ich zapiski nie są wyłącznie zbiorem bajeczek. To przede wszystkim zapis ówczesnego stanu wiedzy, poglądów i ideologii. W oparciu o ich dzieła można by jeszcze długo rozszerzać listę bajecznych początków Polaków. Wspomnieć wypada o legendzie o Lechu, Czechu i Rusie, którą jako pierwsza podała Kronika Wielkopolska. Całość jest oczywiście ubrana w biblijne szaty. Potomkowie Jafeta, syna Noego, osiedlić się mieli w Panonii. Dalej czytamy: Z tych więc Panończyków pochodzili trzej bracia, synowie „Pana”, władcy Panończyków, z których pierworodny miał na imię Lech, drugi Rus, trzeci Czech. I ci trzech wydawszy potomstwo z siebie, ze swego rodu, posiadali trzy królestwa: Lechitów, Rusinów, Czechów.
Sporym echem odbiła się w piśmiennictwie średniowiecznym koncepcja sarmackiego rodowodu Słowian. Choć sarmatyzm kojarzyć się może przede wszystkim z czasami Rzeczpospolitej Obojga Narodów, to jednak genezy tego zjawiska upatrywać należy znacznie wcześniej. Oczywiście punktem wyjścia było dziedzictwo antyku, m.in. dzieła Ptolemeusza, który podkreślał obecność koczowniczych wojowników na terenie Słowiańszczyzny. Z kolei Jan Długosz pisał, że ziemie polskie sąsiadowały z Sarmacją. Stąd był już tylko krok do „dwóch Sarmacji” (europejskiej i azjatyckiej) Macieja Miechowity. W koncepcji tej łączą się wszystkie wymieniane wcześniej motywy – biblijne pochodzenie koczowników, konflikty ze starożytnymi ludami, wreszcie przybycie na terytorium Słowian. Kolejni autorzy odrodzenia rozwiną poglądy Miechowity, przyczyniając się do powstania wyjątkowo trwałego mitu o sarmackim rodowodzie Polaków.
Bibliografia:
- Banaszkiewicz Jacek, Takie sobie średniowieczne bajeczki, Avalon, Kraków 2012
- Kaczanowski Piotr, Kozłowski Janusz, Najdawniejsze dzieje ziem polskich, FOGRA, Kraków 1998
- Kadłubek Wincenty, Kronika polska, przeł. Brygida Kurbis, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Warszawa 2003
- Łowmiański Henryk, Początki Polski. Z dziejów Słowian w I tysiącleciu n.e., t. 5, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1973
- Łowmiański Henryk, Początki Polski. Z dziejów Słowian w I tysiącleciu n.e., t. 6 cz. 2, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1973
- Strzelczyk Jerzy, Wandalowie i ich afrykańskie państwo, PIW, Warszawa 2005.
- Szafran-Szadkowska Lucyna, Zagadnienie etnogenezy Słowian w historiografii polskiej w okresie od średniowiecza do końca XIX stulecia, Wyższa Szkoła Pedagogiczna im. Powstańców Śląskich, Opole 1983
- Urbańczyk Przemysław, Trudne początki Polski, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2008
- Wandalowie: strażnicy bursztynowego szlaku: katalog wystawy, red. Andrzejowski Jacek, Kokowski Andrzej, Leiber Christian, Wydawnictwo UMCS, Lublin 2004
- Zamoyski Adam, Polska. Opowieść o dziejach niezwykłego narodu 966-2008, przeł. Michał Roniker, Wydawnictwo Literackie, Londyn 2011
Tekst inspirowany książką:
Autor: Adam Zamoyski
Tytuł: „Polska. Opowieść o dziejach niezwykłego narodu 966-2008”
Tłumaczenie: Michał Ronikier
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Numer wydania: II
Data premiery: 2015-11-18
Wymiary: 47 × 253 × 178
Cena: 58 zł
|
Autor: Antoni Olbrychski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz